Trójkąt z widokiem
W norweskiej „krainie wodospadów” nie brakuje malowniczych krajobrazów, ale zawsze są miejsca, z których warto zobaczyć więcej. Dotąd zwiedzający skazani byli na betonowe tarasy na poboczu szos – przyciężkie i hałaśliwe. Zaprojektowana przez Code Arkitektur platforma, nazwana Utsikten („Widok”), porównywana już do lądującego pojazdu Obcych lub gigantycznego, zgeometryzowanego kwiatu, swoją niezwykłą formą doskonale wpisuje się w surowy krajobraz. Brutalizm i minimalizm zarazem? Można, jeśli sięgnie się po 80-centymetrowej grubości kęsy betonu.
Wznosząca się w pobliżu szczytu Gaular trójgraniasta platforma widokowa łączy sprzeczności: zajmuje możliwie jak najmniej miejsca, wpisuje się w krajobraz, zamaskowana odcieniem (żelazobeton przypomina granit, a za kilka lat, gdy ścianami zawładną porosty, podobieństwo stanie się zupełna) i formą, a zarazem pozwala dotrzeć wzrokiem nawet o kilkadziesiąt kilometrów dalej niż z poziomu prowadzącej tu szosy.
Z centralnej płaszczyzny wznoszą się na trzy strony świata uniesione ku górze pod kątem 40 stopni trzy masywne, ogrodzone stalową poręczą „trójkąty”: wchodząc na nie po kolei, można ogarnąć spojrzeniem cały krajobraz. Mocny żelazobeton jest w stanie oprzeć się podmuchom huraganów, a nawet zdarzającym się tu okazjonalnie wstrząsom ziemi. Komentatorzy podkreślają jednak przede wszystkim znakomite wkomponowanie projektu w wysokogórski pejzaż: toalety i punkt zasilania energią zostały umieszczone w potężnym filarze, stanowiącym podstawę platformy, „na widoku” natomiast nie znalazło się nic zbędnego: żadnych punktów sprzedaży hot-dogów, lodówki z napojami chłodzącymi, o reklamach nie wspominając.
Jedynym porównywalnym projektem w Polsce – nie sposób jednak w tym momencie mówić o walorach użytkowych, lecz o wizualnych i „wspólnotowych” – jest słynny krzyż na Giewoncie, wzniesiony jednak, bagatela, przed 115 laty. Nie ma u nas w kraju tradycji wznoszenia własnym lub publicznym sumptem punktów widokowych – a jest to jedno z najwdzięczniejszych pól do popisu dla twórców „małej architektury”. Czy nie warto bodaj w pobliżu własnego domu wznieść tarasu, z którego można by podziwiać jezioro, łąkę czy ścianę lasu?