Ubijanie i sypanie
Ubijana ziemia? Taki tryb budowy kojarzy się z rozrywkami co młodszych pociech podczas wakacji nad morzem czy jeziorem. Radości z budowania piaskowych domów jest dużo, ale i smutek wydaje się niemal gwarantowany: byle fala, podmuch, a nawet kolejna grudka wystarczą, by całość osypała się w bezkształtny stos.
A jednak świat zaczyna odkrywać walory budynków z ubijanej ziemi – nie tylko za sprawą archeologów, którzy udowadniają, że konstrukcje takie mogą przetrwać tysiące lat. Budynek, skonstruowany w tej technice zgodnie z zaleceniami badaczy z Chinese University of Hong Kong został przed tygodniem nagrodzony tytułem „budynku roku” na Światowym Festiwalu Architektury. Odpowiedni projekt domu – i można minimalnym nakładem pracy wznieść, jeśli nie rezydencję, to przynajmniej hiperekologiczny budynek gospodarczy.
Nagrodzony projekt domu jednorodzinnego został wzniesiony w wiosce Guangming, która ucierpiała podczas trzęsienia ziemi w roku 2014, ale technika naprawdę nie zmieniła się od starożytności: materiałem budowlanym jest wilgotna ziemia z 15-procentową domieszką żwiru lub tłucznia, którą umieszcza się w „ściankach” z desek, dykty lub bambusu i ubija. Tylko tyle? Aż tyle: dawniej ziemię udeptywali chłopi lub ubijano ją potężną, drewnianą „babą” o konstrukcji zbliżonej do żurawia studziennego, dziś zastąpić je mogą wibratory spalinowe lub elektryczne do zagęszczania ziemi lub piachu.
Dawniej spoistość ziemi osiągano dzięki domieszce wapna lub.. krwi zwierzęcej: w humanitarnej epoce współczesnej osiąga się to przy pomocy żelów lub różnych, nieszkodliwych dla środowiska, frakcji asfaltu. Po zdjęciu zewnętrznej ‘formy’ ściany schną przez kilka tygodni: potem można oprzeć na nich strop dachowy lub kolejną kondygnację. Wczorajsi budowniczowie na plaży, jeśli nie zapomną dzieciństwa, mogą być jutrzejszymi projektantami.