Walec, stożek, prostokąty
Przenikanie się figur geometrycznych jest rzeczą fascynującą, takie „składziki”, gdzie kula wnikała w prostopadłościan rysowali i Durer, i Blake. Najbardziej fascynujący jest ten „rachunek zbiorów” między figurami, ich części wspólne, albo to, co pozostaje po odjęciu jednego od drugiego.
Pezo von Ellrichshausen spróbował podobnego zabiegu w Chile, w prowincji Chiloé, wyobrażając sobie „zanurzenie” stożka w walec, a właściwie toroid – i zbudowanie domu jednorodzinnego w przestrzeni, która powstanie na ich styku. To fascynująca realizacja.
Półkolisty budynek wypełniony jest amfiladą kilkunastu pokojów, układających się na rzucie w kształt półksiężyca, co w praktyce oznacza, że w każdym z nich celebrować można inną porę dnia. „Mamy dwa i pół domu”: uśmiecha się twórca.
Nowej, świeżo wykreślonej na desce i w AutoCadzie figurze nadano kształt przy pomocy 45 stalowych ram – i kilku tysięcy przymocowanych do nich cedrowych, impregnowanych desek. Osobnego kunsztu wymagało tylko wyłożenie dachu i ukrytych w nim zbiorników na wodę drewnem „w jodełkę”. Do tego przyszło zamówić miejscowych. Półkolisty, wypukły sufit spaja optycznie całe wnętrze i dodaje mu macierzyńskiego spokoju.
Dure. Melancholia i rzeźby