Wędrujący kokon powietrza
Wiadomo, walki o klimatyzację toczą się w biurach i w domach niemal równie często i zażarcie, jak o pilota do telewizora. Jedni uparcie chcą „cieplej”, inni „zimniej”, i zależy to tyleż od przemiany materii, co od temperamentu. Czy istnieje jakieś rozwiązanie tych sporów, które można by uwzględnić, projektując dom jednorodzinny? Tak – na razie zastosowane co prawda w supernowoczesnym biurze legendarnie zamożnej fundacji we Włoszech, ale technicznie możliwe w każdym nowo wzniesionym lub zmodernizowanym budynku.
Nowe rozwiązanie wyszło z pracowni włoskiego architekta Carlo Rattiego, który zaprojektował system obsługi budynku wpływowej Fundacji Agnelli w Turynie. Cała budowla została naszpikowana tysiącami czujników, sprzężonych dzięki oprogramowaniu, i w pełni zasługuje na tytuł „inteligentnego budynku”, choć być może również „przybytku Wielkiego Brata”.
Większość rozwiązań, wprowadzonych przez Rattiego i jego zespół służy, rzecz jasna, oszczędności: czujniki, które mierzą nie tylko temperaturę powietrza i stężenie w nim dwutlenku węgla, lecz również ilość osób w pokoju, pozwalają „systemowi” np. na samodzielne wyłączenie światła lub klimatyzacji w pomieszczeniu, w którym nikogo nie ma, a po wprowadzeniu do systemu danych o harmonogramie pracy – ogrzewanie lub chłodzenie (w zależności od potrzeby) sal dopiero na kwadrans przed zaplanowanym spotkaniem. „Może to ograniczyć koszta eksploatacji budynku nawet o 40 proc.” – twierdzi Ratti.
Dla ciepłolubów i zimnofilów ważniejsze jest jednak co innego: przy pomocy smartfonowej aplikacji można zadeklarować indywidualne upodobania dotyczące klimatyzacji („lubię, jak jest rześko, max. 18 stopni”; „zmarzłam na kość, potrzebuję ciepła”). System zapamiętuje je, dzięki WiFi rozpoznaje położenie komórki i jej właściciela i – dostosowuje temperaturę nadmuchiwanego w danym miejscu budynku powietrza do indywidualnych upodobań. Co więcej – jeśli ktoś porusza się po budynku, system rozpoznaje jego położenie i modyfikuje działanie poszczególnych dysz powietrza do jego ruchów. Sprawia to, że poruszamy się niejako „w kokonie” wybranego przez nas powietrza.
Strach pomyśleć, co będzie, jeśli system się zbiesi. [ws]
Na zdjęciu: tak ma działać system "dedykowania" warunków klimatyzacji.