Wejść w górę
Jedni projektanci domów jednorodzinnych pragną zdominować okoliczny krajobraz, zostawić w nim mocny ślad. Inni, na szczęście liczniejsi, usiłują się weń wpasować. Starają się więc wypatrzyć charakterystyczny rys natury, nie pozwalają sobie na projektowanie zza biurka. Ale nawet wśród realizacji zwolenników zachowania układu natury trudno będzie znaleźć projekt domu tak wtopionego w krajobraz i świat wokół jak w przypadku Seunga H-Sanga, koreańskiego designera,który zaprojektował dom-wejście w górę na stokach Gyeongsangbuk-do.
Do ostatniej chwili nie sposób zorientować się, że ścieżka prowadzi do domu: strome, zarośnięte świerkami zbocze prowadzi nas do siodła, gdzie z gruntu wyłaniają się kamienne schody obramowane murkiem z kortenowskiej stali: rdzawej, świetnie pasującej do odcieni skały. Po przejściu kilkunastu schodów, przeprowadzających nas przez grzbiet zbocza – okazuje się, że trafiamy do „zakopanego” w ziemi domu.
Domu-okna, domu-galerii: między płaskim sufitem a podłogą nie ma nic, strop opiera się na położonych w głębi budynku filarach. Nic nie stoi na przeszkodzie, by długo kontemplować zachód słońca, widoczny na osi budynku, na wprost schodów. Obok, kawałek powyżej siodła ogród, który spełnia z nawiązką wszystkie wymogi zen: rdzawe, niskie ogrodzenie, rdzawa trawa. Gdyby nie szyba, nic nie dzieliłoby nas od natury.