„Wyżej podnieście strop, cieśle”
Takie projekty przebudowy i rozbudowy domów jednorodzinnych zdarzają się naprawdę wyjątkowo. Najczęstszym pomysłem na powiększenie powierzchni mieszkalnej jest, oczywiście, zagospodarowanie strychu, często pojawiają się przybudówki (celowała w tym szlachta dawnej Rzeczypospolitej, której dworki rozrastały się jak labirynty), nieraz praktykowane jest dobudowanie piętra, a najbardziej zdeterminowanym zdarza się, choć to półlegalne i bardzo ryzykowne, pogłębiać piwnicę. Ale – unosić cały budynek?
Zdecydował się na to Will Ruhl, współzałożyciel firmy architektonicznej w stanie Massachussetts. Sprawę bez wątpienia ułatwił mu fakt, że pierwotny dom był drewniany, ze stalowymi elementami stabilizującymi: lekkość konstrukcji z cedru (konstrukcji jednak pokaźnej: nie był to „wiejski domek”, lecz nadmorska rezydencja w Rockport nad Atlantykiem, o powierzchni ponad 120 m.kw.!) ułatwiła podniesienie go przy pomocy kilku maszyn hydraulicznych. W powstałej przestrzeni domurowano filary ze zbrojonego betonu o wysokości 2,5 m.
Co ciekawe – Ruhl nie zdecydował się na wzniesienie litych ścian, lecz właśnie na filary. W łagodnym klimacie i na strzeżonym terenie jest to możliwe. Na „nowym parterze” zaaranżowano living-room i pomieszczenia gospodarcze, które już nie mieściły się w dotyczasowym budynku, zamieszkanym przez wielopokoleniową rodzinę: pralnię oraz kuchnię. W razie nadzwyczajnych przypływów, sztormu lub wzrostu poziomu oceanów, przed czym ostrzegają klimatolodzy – woda swobodnie przepłynie między filarami, nie burząc domu.