Wyżej podnieście strop, fraktale
Dobra więźba dachowa to prawdziwa sztuka – wie o tym każdy, kto wznosi dom jednorodzinny, szczególnie z poddaszem lub jednopiętrowy, ze skośnym dachem. Murłaty, krokwie, płatwie, zastrzały – żadne nowoczesne technologie nie są w stanie zastąpić kilkupoziomowej drewnianej konstrukcji, jeśli chodzi o przenoszenie obciążeń i amortyzację kilkutonowego dachu, który musi wytrzymać podmuchy wiatru, fale deszczu, ciężar śniegu.
Zwykle ciężar ten spoczywa przede wszystkim na wieńcu i kilku słupach, dodatkowo rozdzielany przez różnego typu więzary, płatowe czy jętkowe. Ale czasem można rozłożyć ciężar dachu na większą ilość ogniw – bywa, że podziwiamy je, zadzierając głowy na strychach sprzed epoki żelbetu.
To jednak, co zrobił japoński architekt Yu Momoeda zapiera dech. „Rozpisał” on więźbę dachową shintoistycznej kaplicy na wyspie Kiusiu na kolejne iteracje „sześcioramiennych” słupów, uzyskując zdumiewająco wierną imitację lasu. Sześcioboczny podział, nieraz występujący w przyrodzie, doskonale przenosi i równoważy obciążenia a schemat „detalizowania” obciążeń na kolejnych piętrach najbardziej przypomina kolejne szeregi fraktali.
Jeżeli ktoś planuje w domu jednorodzinnym wykorzystanie poddasza na pokoje gościnne bądź rodzinny living-room – warto może przepracować rozkład belek nośnych tak, by uniknąć banału murłaty.