Zawsze klinkier
Jedni cenią go za niepowtarzalność. Inni – za wysoką jakość, mrozo-, wodo-, ognio- i słońcoodporność, a jeszcze innych śmieszy, że jako jeden z bardzo niewielu materiałów budowlanych ma nazwę dźwiękonaśladowczą – od delikatnego, szklistego dźwięku, jaki wydają uderzane o siebie cegły. Klinkier coraz częściej wykorzystywany jest w projektach domów jednorodzinnych – fasady z jego wykorzystaniem są bez porównania trwalsze i oryginalniejsze niż królujące jeszcze przed kilku laty sidingi czy barwne tynki.
Historia cegieł klinkierowych sięga XVII wieku i dokonań ceramików holenderskich. „Klinkier” to zresztą jedno z nie tak wielu słów, które z Holandii rozszerzyły się na cały świat: „klinken” oznacza tyle, co delikatne brzęki lub dzwonienie. Holenderscy mistrzowie zresztą jako pierwsi docenili zalety cegieł klinkierowych (choć na początku przede wszystkim do brukowania ulic portowych), zabierając z sobą do Nowego Świata technologię wypalania podobnych cegieł. Zabawne, że w większości europejskich cegielni nieraz aż do początku XX wieku traktowano cegły klinkierowe jako „odpad produkcyjny”, świadectwo niepowodzenia i „spalenia” cegieł, już w trakcie pakowania odrzucając je na śmieciową hałdę. Dziś wielu archeologów przemysłowych pozyskuje cenne, unikatowe cegły klinkierowe właśnie rozkopując stare pagórki w pobliżu cegielni – tym bardziej, że na rynku królują „cegły szkliwione”, tj. pokrywane w trakcie procesu produkcyjnego półmilimetrową warstwą prawdziwego szkła. Niby to samo – a jednak nie.
Dziś bowiem wszyscy niemal zdają sobie sprawę, że powleczone szklistą, zamykającą pory warstwą cegły są wyjątkowo wiele warte. W piecach przemysłowych można naturalnie uzyskać klinkier różnych odcieni – znawcy i koneserzy najbardziej jednak cenią ten pochodzący sprzed kilkudziesięciu lat, z wysokich pieców cegielnianych i kształcie ula, w których cegły „dojrzewały” i stygły w wysokiej temperaturze nawet przez kilka kolejnych tygodni: to tam nabierały niepowtarzalnych odcieni burgundu, czekolady, a nawet – jeśli do opalania pieca użyto torfu – butelkowej zieleni.
Pierwsze zachłyśnięcie się Zachodu cegłą klinkierową do wykańczania elewacji przypada na pierwsze lata XX wieku: w Anglii wznoszono wtedy powściągliwe rezydencje, na wschodnim wybrzeżu Stanów królował tzw. Colonial Revival. W wiek później klinkier wraca znowu, i to wraca w wielkim stylu: warto postawić nań, i postukać bodaj kluczami od domu, by usłyszeć delikatne >kling<, niż stukać się w głowę, że wybrało się odpadającą płatami styropianową elewację.