Zielona poświata flaszy
Inkrustowanie fasad potłuczonymi talerzami to podręcznikowy i niespotykany już na szczęście przykład złego gustu u osób stawiających dom na własną rękę. Ale półprzejrzysta ściana z różnokolorowych butelek, w nieoczekiwany i zdumiewający sposób filtrujących światło? Takie próby podejmował sam wielki Hundertwasser.
Oczywiście – z patrzeniem na świat przez denka i szyjki butelek trzeba uważać. Przestrzegał przed tym sam Herbert: „Pijacy są to ludzie, którzy piją do dna i duszkiem. Ale krzywią się, bo na dnie widzą znów siebie. Przez szyjkę butelki obserwują dalekie światy. Gdyby mieli silniejszą głowę i więcej smaku, byliby astronomami”. A jednak – opalizujący blask ma coś w sobie.
Technicznie – niewiele rozwiązań jest prostszych. Na fundamencie wysypanym – dla lepszej 'pracy' podłoża – żwirem można układać butelki (zwykle – denkami w stronę źródła światła, choć można również zamurować je „w poziomie” lub „w pionie”). Można kłaść je jak cegły – rzędami, można naprzemiennie z cegłą. Można również, ściągnąwszy mocno kilkanaście butelek taśmą i drutem, zrobić z nich coś w rodzaju „świetlika”. Warto umieścić w fundamencie kilka prętów, które znikną pod warstwą betonu, ale przyczynią się do ustabilizowania całej ścianki.
Na upartego techniki „butelkowych ścian” można by się doszukać już w starożytności rzymskiej, kiedy w ścianach nieraz zamurowywano puste amfory: setki ich tkwią na przykład w ścianach Circus Maximus. W tym przypadku nie szło o estetykę, lecz o statykę: budowniczowie cezarów obawiali się zbyt ciężkich murów, które osuwały się pod własnym ciężarem.
Dziś, zwłaszcza, jeśli uczynimy butelkową ścianę elementem projektu domu jednorodzinnego i będziemy pracować z poziomnicą, obawiać się możemy jedynie przemarzania ścian. Można tego uniknąć, jeśli zdecydujemy się na zbudowanie grubszej ściany i umieścimy w niej dwie, stykające się denkami, flasze. Możemy też napełnić wszystkie butelki ciemną, nie zamarzającą cieczą (woda z dodatkiem gliceryny?): wówczas akumulować będą ciepło słoneczne w dzień i oddawać je w nocy.
Znacznie łatwiej byłoby oczywiście murować, sięgając po butelki czworograniaste, pozostałe po spożyciu Jacka Danielsa. Z flaszek po przyprawach lub perfumach żony można, kto cierpliwy, wymurować miniaturowe arcydzieła. W każdym wypadku – możemy (jeśli projektant zatwierdzi nasze rozwiązanie) liczyć na niepowtarzalny witraż. (ws)
(źródło: www.inspirationgreen.com)