Złota plama
Złoto, święty metal, bywało w przeszłości znakiem triumfu, potęgi lub niewiarygodnego wręcz dostatku, i w takim kluczu odczytywali je i architekci. Złote bywały kopuły kościołów, buddyjskich stup i meczetów – i to mimo, że nie wiemy, z ilu dachów najeźdźcy zdarli w przeszłości pozłotę tak skutecznie, że nie pozostała po niej pamięć. Współcześnie uważamy pozłotę za coś w nie najlepszym guście, stosowne dla prowincjonalnej uczelni lub rezydencji miejscowego „króla parówek”? Nie w Korei.
W Seulu poinformowano właśnie o zakończeniu prac nad „Paradise City” – kompleksem luksusowych budynków, położonych w pobliżu miejscowego lotniska: nawet, jeśli nie uda się ich dostrzec gołym okiem z Księżyca, z pewnością zauważy je każdy pasażer podchodzącego do lądowania samolotu. Budynki zaprojektowane przez kontrowersyjne studio projektowe MVRDV wyróżniać jednak będzie nie kształt czy fasada – ta zostanie wręcz ostentacyjnie upodobniona do standardu obowiązującego w całej dzielnicy – lecz kolor elewacji. Tak: lśniąco złoty.
Plama złota, „spływającego” z budynków (mieszczących luksusowe sale kinowe i koncertowe, „centrum rozrywki”, kawiarnie, jadłodajnie oraz butiki) rozlać się ma na położony między budynkami plac o powierzchni blisko 10 tys. m.kw. Przechodnie, klienci i pracownicy mają mieć wrażenie, że wkraczają w sferę dobrostanu, zamożności i spełnienia – tłumaczy współzałożyciel MVRDV Winy Maas. Nam pozostaje zastanowić się, czy malowanie na złoto wydaje się takie skuteczne, czy lepiej już pozostać przy – opisywanym kiedyś przez Zbigniewa Herberta – malowaniu wszystkiego (włącznie z murami więzień) na różowo.