Zrobieni w balona
Konkurencja nie śpi, również jeśli idzie o projekty domów jednorodzinnych i ich wystroju: już nie co miesiąc, a co kwadrans trzeba się wykazać nowym konceptem. Zdesperowani projektanci czasem gotowi są stawiać świat na głowie, sięgając w architektonicznych figlach po symbole lekkości i niestabilności, za jakie uważane są balony. Czy warto iść tym tropem?
Palmę (czy może sznurek) pierwszeństwa dzierży Charles Pettilon, francuski designer i sytuacjonista, który – jak zapewnia, by lepiej zdać sobie sprawę z relacji przestrzennych między wypełnieniem a pustką – zapełnia kolejne puste wnętrza użytkowne gronami nadmuchanych białych balonów. Wypełniał już nimi huśtawki, kosze do koszykówki, lodówki, pokoje dziecięce, a ostatnio, kosztem dziesięciu tysięcy wdechów i wydechów – domek mieszkalny. Ot, Christo baloniarstwa.
Nieco bardziej praktyczny jest Niels Schuurman, który stworzył kolekcję mebli, wypełniając podłużne, „kiełbaskowate” balony wypełnił włóknem poliestrowym. Na stolikach i krzesłach Schuurmana, choć wyglądają – no właśnie, jak nadmuchane, można usiąść, pod warunkiem, że ma się mniej niż dziesięć lat: ale też w takim właśnie gronie jego projekty znajdują najwięcej adoratorów.
Japońskie studio projektowe h220430 bawi się złudzeniami milusińskich, kusząc na lokalnym rynku ławką „Balloon Bench” – podwieszoną co prawda do sufitu mocnymi hakami, które zostały jednak perfekcyjnie zamaskowane przez pęki łososiowych balonów.
Michael Iveson, mroczny brytyjski designer, postanowił „zbadać relacje między budynkiem a możliwymi przestrzeniami”, stawiając w wynajętym wnętrzu (dawniej – hotelu, dziś opuszczonym) nowe ścianki działowe (stare w międzyczasie zostały wyburzone) z drewnianych paneli obciągniętych poliestrową „taśmą z bąbelkami”, pomalowymi co gorsza na czarno: wygląda to jak scenografia do sequelu horroru „Cube”.
I tylko jeden pomysł spodobał nam się naprawdę: mostek wzniesiony przez Oliviera Grossetête nad stawem w Tatton Park w zachodniej Anglii, dźwignięty w górę na kształt oślich mostów Bałkanów za sprawą trzech gigantycznych (i co ważne – szczelnych!) balonów helowych.
Jeśli architektoniczne zabawy balonami, to w tym duchu.