Dwie podłogi, cztery piętra? – czyli pochwała antresoli
Zazwyczaj o takich rozwiązaniach słyszy się przy okazji legendarnych już „chińskich szwalni” z San Francisco czy innego kalifornijskiego miasta, gdzie podatek płacono od liczby poziomów budynku, więc przebiegli inwestorzy ukrywali za fasadą dodatkowe, niskie pięterka. W poradnikach budowlanych antresole pojawiają się niejako „półgębkiem”, jako rozwiązania dla małżeństw studenckichh, rozpaczliwie walczących o każdy metr powierzchni w kawalerce. A przecież antresole można i warto zaplanować już na etapie projektowania domu jednorodzinnego – z rozmachem, z odwagą, ze zdecydowaniem.
Odpowiednio wczesne uwzględnienie antresoli w projekcie może wręcz okazać się zbawienne: te „punktowe” półpiętra, o których pisują poradniki, zawsze powstają w miejscu już wcześniej zabudowanym, wśród istniejących murów, instalacji kanalizacyjnych i elektrycznych, schodów i mebli. Ich kształt jest więc zawsze wypadkową możliwości, trudnym kompromisem między starą szafą, piętrowym łóżkiem, grzejnikiem (i dylematami związanymi z jego przesuwaniem) oraz oknem (którego zwykle przesunąć już nie można, lub koszt tego jest nieproporcjonalny do pozyskanej przestrzeni).
Tymczasem w nowo projektowanym budynku antresole można zaplanować w sposób uwzględniający zarówno założenia konstrukcyjne, jak potrzeby domowników. Mogą mieć różne zastosowania i na dobrą sprawę można zaplanować je na na całym piętrze, które musi być tylko odpowiednio wyższe. Jeśli zaplanowaliśmy reprezentacyjny salon – nic nie stoi na przeszkodzie, by sufit w nim był nieco „powyżej średniej” – pozwoli to na lepsze wyeksponowanie okien, grafiki na ścianach, żyrandola czy bodaj instalację rozwijanego ekranu do projekcji filmów! – we wszystkich zaś przylegających pokojach można zainstalować „półpiętro” o różnym przeznaczeniu.
W kuchni będzie to najpewniej ciąg pawlaczy, mieszczących nieużywane na co dzień zapasy, podobnie – w łazience, gdzie „pod sufitem” schować można zasoby proszków, ręczników i chemii gospodarczej. W pokoju gościnnym znaleźć się tam mogą zmiany pościeli, a dotychczasową sypialnię przerobić można na gabinet, z miejscem na solidne biurko, etażerkę i fotel – na antresoli zaś znajdzie się posłanie.. Ma to dodatkową zaletę: jakkolwiek doskonały byłby system ogrzewania i wietrzenia domu, pod sufitem jest zawsze mniej przeciągów i kurzu niż przy podłodze..
Szczegółowe rozwiązania techniczne trzeba pozostawić architektowi, ale wiadomo, że przy obciążeniach nie przekraczających 300-400 kg nie trzeba instalować żadnych dodatkowych ścian nośnych – najzupełniej wystarczy metalowy stelaż i zakotwiczone w ścianie wsporniki. Warto pamiętać tylko o jednym drobiazgu, należącym bardziej do dziedziny wystroju wnętrz niż „ciężkiej architektury”, a zarazem mającym kolosalne znaczenie dla bezpieczeństwa: między podłogą półpięra, posłaniem czy „wejściem” do szafek a sufitem warto przeciągnąć kilka krzyżujących się, mocnych metalowych linek. W półświetle są niemal niewidoczne, w pełnym świetle mogą stanowić atrakcyjną ozdobę – a jednocześnie mogą się okazać bezcenne w sytuacji utraty równowagi: nie da się na nich spocząć jak na hamaku, ale na pewno ocalą przed upadkiem. [ws]