Okład z bawełny
Moda na „japońskie motywy” ostatnio żywa była na ziemiach polskich za czasów secesji: od tego czasu rzadziej sięgamy po kimona, wachlarze i motywy „pawich ogonów”. Być może jednak warto pomyśleć przy okazji wykańczania ścian o rozwiązaniu tak niebanalnym jak tynk japoński?
Samo termin jest pewnym nadużyciem: w odróżnieniu od ogromnej większości tynków, niemal w stu procentach mineralnych, głównym składnikiem tynków japońskich są włókna bawełniane i kleje roślinne: piasek kwarcowy pojawia się dopiero jako trzecia w kolejności domieszka, nierzucająca się jednak w oczy: ważniejsze są barwniki oraz najbardziej może charakterystyczne – „błyszczyki”: dawniej kopalna mika, dziś różnego rodzaju brokaty.
Ale za to – jakie zalety! Tynk japoński – oczywiście, po należytym osuszeniu, wygładzeniu i zagruntowaniu ścian – można nakładać jako półpłynną, „samowyrównującą się” masę, używając do tego pacy lub pistoletu natryskowego. I – możemy się nie zrażać początkowym niepowodzeniem: tynk japoński zawsze można zdjąć (zeskrobać) ze ściany, rozkruszyć, namoczyć i nałożyć ponownie. Termin „płynna tapeta” wydaje się naprawdę na miejscu.
Podstawowa zaleta, poza łatwością stosowania, to możliwość ukrycia w ten sposób nierówności i załamań ścian: dwu-, a nawet trzymilimetrowa warstwa tynku pozwoli ukryć większość niedoróbek. Co ważne, tynk można nakładać na praktycznie wszystkie rodzaje powierzchni: nie tylko typowe ściany betonowe, ceglane czy npłyty z kartongipsu, ale również np. żelazo. Co prawda ostatnio w modzie jest eksponowanie elementów konstrukcji nośnej budynku (w tym np. dźwigarów czy skręcających je śrub), jeśli jednak ktoś dosyć ma estetyki loftu – zamiast maskującej ścianki czy podwieszanego sufitu może całą rzecz po japońsku otynkować.
Jedyne zastrzeżenie, jakie zgłaszają odpowiedzialni producenci tynku, to rzecz jasna jego higroskopijność: zarówno bawełna czy jedwab, jak kleje roślinne są bardzo chłonne. Jeśli stosujemy tynk japoński w łazience czy w kuchni, należy koniecznie zabezpieczyć go lekierem akrylowym.
Antoni Słonimski wspominał żart swojego ojca, który przegraną Rosji w wojnie z Japonią w latach 1904-1906 skomentował frazą „Rosja ma teraz pokój z japońskim obiciem”. Czy „tynk japoński” również posłużyć może jako kalambur pomocny w komentowaniu trwającej obecnie rywalizacji na Pacyfiku? [ws]