Meblowanie w wirtualu
Niełatwo jest znaleźć wspólny grunt między oponentami a entuzjastami technik Virtual Reality. Nawet jednak ci drudzy przyznają, że jak dotąd VR służy przede wszystkim – czasem niewinnej, czasem zdrożnej – rozrywce. Tymczasem można dlań znaleźć bardzo praktyczne zastosowanie, cenne dla wszystkich, którzy pracują nad zaprojektowaniem swojego domu: VR umożliwia nie tylko „wejście” do środka budynku, który istnieje tylko na wydruku lub w pliku, ale też.. umeblowanie go i urządzenie.
Oczywiście, narzędzie, które pozwalają na takie działania, muszą być jeszcze doskonalone, ale oszczędność czasu, wydatków i nerwów, jaką obiecuje podobne rozwiązanie, jest trudna do wyobrażenia.
W większości opisywanych ostatnio w prasie fachowej rozwiązań, na jednym kontrolerze konsoli VR znajduje się paleta „narzędzi do wykorzystania” – od koloru ścian czy typu okien po konkretne sprzęty AGD, często w rozbudowanym wariancie, tj. pochodzące od kilkunastu producentów. Drugi kontroler umożliwia wybór, przesuwanie, zapamiętywanie lub kasowanie wybranych opcji. Pozostaje – na jednej z kilku płaszczyzn sprzętowych VR, od HTC Vive po Oculusa – „wejść” w cyfrową wersję naszego przyszłego domu, udostępnioną nam legalnie przez współpracującego z nami architekta lub dyskont projektowy – i wędrujemy!
Wędrujemy (i zwiedzamy wszystkie zakamarki posiadłości) to zaledwie pierwszy krok. Widzimy dom w stanie surowym zamkniętym – i zaczynamy dobierać. Kolory ścian, odcienie desek na podłodze. Przymierzanie pralki, lodówki, kuchenki. Decydowanie o kolorach i rozmiarach. W przyszłości – z możliwością kliknięcia i zamówienia sprzętu w tej samej chwili.
Zarówno nasze wybory, jak wątpliwości (w tamtym kącie żółto czy kremowo?) możemy zapisać w postaci plików cyfrowych lub wydruków – i zamęczać nimi architekta lub zdawać się na werdykt żony. Warto? Naprawdę warto. [ws]