Pływające domy

To rozwiązanie przyjęło się w krajach, gdzie z wodą żyje się za pan brat. Nieprzypadkowo pływające domy powstają głównie w Holandii, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Oczywiście spore znaczenie ma też zamożność tych państw, choć jak się okazuje, koszty budowy tego typu domów nie są bardzo wygórowane.

Wszystko zaczęło się od łodzi. Nieużywane łódki, kotwiczące na rzekach płynących przez miasto – na przykład Tamizie, czy kanałach w Amsterdamie, zaczęły być wygodnym miejscem zamieszkania dla ludzi, którym nie przeszkadzały nieco spartańskie warunki, w porównaniu do normalnych domów z cegieł czy betonu. Kto przyzwyczaił się do lekkiego kołysania i był odporny na chłód zimą, dostawał w zamian niezapomniane widoki i sporą niezależność. Współcześnie w Amsterdamie nie jest już tak różowo, bo koszty cumowania łódek – domów w centrum miasta sprawiają, że jest to dostępne tylko dla naprawdę zamożnych osób. Z drugiej strony, współczesne domy – łodzie są znacznie lepiej wyposażone. Mają wydzielone pomieszczenia mieszkalne, tarasy otwarte na wodę i ogrzewanie elektryczne.

Skoro technologia poszła tak bardzo do przodu, pojawił się pomysł budowania pływających domów. To budynki o lekkiej konstrukcji panelowej i dużych powierzchniach okien, zanurzone w wodzie. Termin pływające nie jest tu może najlepszy – domy po prostu unoszą się na wodzie. Dolna ich część wypełniona jest betonem i wodoodporną pianką, tak by cała konstrukcja była stabilna. Za stabilność konstrukcji odpowiadają też liny, przymocowane do wbitych w dno pali. W ten sposób dom nie kołysze się zbytnio, a jednocześnie unosi się i opada, kiedy poziom wody rośnie lub maleje. Lokatorzy pływających domów przyznają, że odczuwa się w nich lekkie kołysanie, ale można się do tego przyzwyczaić.

Dom składa się z typowych pomieszczeń. Łazienka i toaleta jest najczęściej w dolnym, częściowo zanurzonym w wodzie poziomie. Wyżej mamy kuchnię, salon i sypialnie, a na samej górze znajduje się taras. Domy najczęściej budowane są po kilka obok siebie, prowadzi do nich wspólny pomost. Z lotu ptaka wygląda to jak przystań dla nietypowych łodzi. Dzięki modułowej budowie domy można przystosowywać do indywidualnych potrzeb. Właściciel wybiera, na którą stronę będzie miał widok z okna czy tarasu. Domy powstają w fabryce i są opuszczane na wodę. Potem holownik dostarcza je na miejsce, w którym mają kotwiczyć.

Jednym z najciekawszych przykładów pływających domów jest Ijburg, sztuczna wyspa we wschodniej części Amsterdamu. Więcej na temat architektury tej wyspy możecie przeczytać tutaj (proponuję aktywny link z odesłaniem do tekstu o Ijburgu), Amerykański miesięcznik Time, w artykule zatytułowanym „Siedem projektów pływających domów, które sprawią, że zapragniesz zamieszkać na wodzie” umieścił osiedle w Ijburgu na pierwszym miejscu. To niebywała architektura, budynki mają dwa piętra, lekką budowę, okalają je pomosty, pozwalające chodzić dookoła czy nawet łowić ryby. Połowę wyższej kondygnacji stanowią otwarte tarasy. Osiedle ma zwartą zabudowę a zimą, kiedy ściśnie mróz i woda zamarznie, dzieciaki ślizgają się między domami na łyżwach lub jeżdżą na sankach.

Projekty domów pływających w Holandii są nieustannie modernizowane i ulepszane. To konieczność w państwie, gdzie jedna czwarta terytorium znajduje się poniżej poziomu morza. Zgodnie z prognozami, dotyczącymi ocieplania się klimatu, w ciągu kilkudziesięciu lat poziom wód podniesie się – według różnych źródeł – od niecałego metra nawet do 1,5 metra. Wobec takich prognoz, mieszkańcy pływających domów mogą spać spokojnie.

RR