Sękate drapacze chmur?
To nie żart: kilka wiodących ośrodków i pracowni architektonicznych pracuje nad projektami domów – dokładniej, wieżowców – których najważniejszym elementem konstrukcyjnym byłoby drewno.
Oczywiście, nie proste „przeciąganie wzwyż” powszechnie znanych rozwiązań z zakresu jednorodzinnego budownictwa drewnianego i pomysłodawcy, którym marzą się lżejsze i bardziej ekologiczne wysokościowce, pierwsi gotowi są do żartów z wizji „wieżowców jak z gry Jenga” lub stu domków z bali postawionych jeden na drugim.
Projekty wieżowców, które powstają w pracowniach Michaela Greena z Vancouver oraz jego londyńskich i nowozelandzkich kolegów, odwołują się do nowego sposobu tworzenia materiałów drewnianych – tzw. paneli czy płyt wielowarstwowych, sklejanych z nakładanego krzyżowo drewna wysokiej jakości, najczęściej świerkowego. Od angielskiego terminu „cross laminated panels” zwykle używany jest skrót CLT.
Za szansami na sukces CLT stoją trzy siły: ekologia – oraz statyka i ekonomia. Wbrew pozorom, fizyka i bilanse mają jedynie drugorzędne znaczenie, choć wszyscy przyznają, że dom budowany w przeważającej mierze z CLT (beton nadal wykorzystany będzie przy budowie fundamentów, stalowe pręty – przy umacnianiu konstrukcji, metalowe pozostanie też okablowanie i armatura) będzie lżejszy i tańszy. Decydujące znaczenie, przynajmniej dla inżyniera – nomen omen – Greena – ma myślenie ekologiczne i troska o tzw. ślad węgla – czyli ilość dwutlenku węgla powstająca przy wytwarzaniu różnego typu dóbr. Zarówno cement, jak stal budowlana mają dość fatalną hipotekę „węglową” (tylko produkcja cementu odpowiada za aż 5 proc. wytwarzanego przez człowieka CO2) – tymczasem w przypadku drzew węglowy ślad jest, z samej natury, ujemny…
Michael Green pracuje nad projektem 35-piętrowego budynku, który stanowić ma część kompleksu wysokościowców w Paryżu. Z paneli CLT zbudowane będą zarówno ściany zewnętrzne jako nośne budynku, podobnie jak jego „rdzeń”, mieszczący klatki schodowe i szyby wind. Zostaną one jedynie wzmocnione wpuszczonymi w nie stalowymi prętami.
Kanadyjski architekt wraz z grupą ekspertów (wśród nich jest również David Barber z waszyngtońskiej Arup Group, prowadzącej badania nad bezpieczeństwem pożarowym wysokich budynków) odpiera również najpowszechniej cisnące się obawy: o zachowanie się drewnianego wysokościowca w pożarze. Nie, to nie będzie „pochodnia”: drewno klejone zachowuje ponad godzinną odporność ogniową, a zwęglona wierzchnia warstwa odcina dopływ powietrza i ognia do rdzenia płyty. Co więcej – w przypadku drewna nie zachodzi zjawisko uplastycznienia konstrukcji, jak dzieje się w przypadku mięknącej w temperaturze 500-600 stopni Celsjusza stali.
Green jest sam sobie rywalem: równolegle z projektem paryskiego „Baobabu” pracuje nad koncepcją projektową postawienia z paneli CLT repliki Empire State Building, przypomnijmy – 110-piętrowego nowojorskiego cudu techniki z 1931 roku. I nie jest to jego ostatnie słowo. „Kiedy przed kilkoma laty mówiłem o trzypiętrowych budynkach z drewna, wyśmiewano mnie – wspomina. – Teraz nie ma miesiąca, by nie pojawił się kolejny projekt drewnianego wieżowca!” (ws)