(Nie) każdy może być baronem Haussmannem
Tytułowy baron, Georges Eugène Haussmann, zasłynął, jak wiadomo, z brawurowej przebudowy Paryża dokonanej za czasów Napoleona III; nie przejmując się konserwatorami zabytków, o których w połowie XIX w. kontynentalna Europa zresztą nie słyszała, zmienił wygląd trzech czwartych Paryża, wyburzając setki budynków i wytyczając sieć nowoczesnych bulwarów.
Baron kierował się względami politycznymi (trzeba jakoś tłumić rewolucyjne demonstracje) i stworzeniem stolicy szans na rozwój. Dziś wahadło zmieniło bieg: nowe szlaki komunikacyjne wytyczane są (już nie w trybie wyburzania, lecz administracyjnych zmian statusu ulicy) z myślą o spowolnieniu, ograniczeniu rozrostu tkanki miejskiej.
Podobne działania podejmowane są w dziesiątkach metropolii, usiłujących (zwykle bezskutecznie) ograniczyć ruch samochodowy. Władze Barcelony zamierzają jednak podejść do sprawy wyjątkowo systematycznie: z regularnego ruchu samochodowego zamierzają wyłączyć blisko 60 proc. ulic. Co dwie przecznice tworzony ma być tzw. superkwartał o boku ok. 400 metrów: ulicami w jego obrębie (zaznaczonymi na szkicu na zielono) poruszać się będą mogły jedynie poruszające się po zamkniętej, bezkolizyjnej trasie (mówiąc kolokwialnie, „jeżdżące w kółko”) autobusy miejskie.
Sytuacja w Barcelonie jest dramatyczna: ocenia się, że zanieczyszczone powietrze miejskie jest bezpośrednią lub pośrednią przyczyną ok. 3.500 zgonów miesięcznie. Ogromne wątpliwości mieszkańców i opozycji miejskiej budzi jednak pytanie, czy tak radykalne posunięcie nie sparaliżuje miasta.