Kontrabas? Nie, kontrapas
W prawie drogowym nieraz używane jest szersze określenie “kontraruch”, ale kontrapas przyjął się zarówno w języku, jak w praktyce: rozwiązanie to jest powszechne w Belgii, Francji, Holandii, Niemczech czy na Węgrzech, przy czym w pierwszych dwóch krajach zarządcy drogi mają prawny obowiązek stosowania takiej organizacji ruchu jako domyślnej. W Polsce „kontraruch”, czyli możliwość poruszania się rowerów na uliczkach jednokierunkowych „pod prąd”, czasem na wydzielonym osobnym pasie, czasem, gdy obowiązuje ograniczenie do 30 km/godz, nawet bez tego, istnieje w prawodawstwie od blisko 25 lat (w Poznaniu zaczęto tak jeździć już w 1993 roku). Obecnie do miast-rekordzistów należą Radom (w 2014 roku wszystkie uliczki jednokierunkowe w mieście objęte są zasada kontraruchu), Kraków (ponad 200 ulic w tym systemie) i Gdańsk (dobiega 200).
Również w Warszawie ulic z kontraruchem jest ponad sto: kolejne dwa pasy dla rowerów otwarto właśnie, u progu zimy, na Bielanach, na ul. Makuszyńskiego i Nałkowskiej. Aktywiści miejscy podkreślają, że nowy pas nie zawsze musi pojawić się za sprawą budżetu partycypacyjnego i „rozszerzenia palety rozwiązań”: czasem wystarczy, że ulica zmieni status na jednokierunkową, a na jezdni rowery zachowają dawne prawo poruszania się w obu kierunkach…