Bawiąc uczyć
Informacja miejska (i leśna) to poważna sprawa. Z czasów PRL pamiętam koszmarne tablice z rozmiękłej, czerniejącej od grzyba dykty, z której dawno złuszczyła się farba. Blaszane tablice bywają odporne na wodę trochę bardziej – ale też daleko im do doskonałości. Lakiery przyniosły tylko niewielką poprawę: nadal mamy do czynienia z kakofonią kolorów i kształtów. A jeśli już coś jest spójne, jak współczesne systemy informacji miejskiej, nadal pozostaje wyzwaniem kwestia, jak uczynić je wandaloodpornymi?
Jedna recepta, którą wynieśliśmy jeszcze z PRL, to – namnożyć rozwiązań. „Wandal promienieje, kiedy jednym cięciem pozbawia telefonu całego osiedla, opadłyby mu ręce, gdyby automat telefoniczny stał na każdej klatce” – rezonował wówczas Jacek Fedorowicz. Innym rozwiązaniem jest jednak po prostu solidne wykonanie. Aluminium, stalowe kątowniki, napylana farba proszkowa – wszystko to może sprawić, że nawet niewielkie słupki ogłoszeniowe służące edukacji, przekazywaniu informacji turystycznej bądź zawierające przypomnienie zasad pierwszej pomocy utrzymają się na swoim miejscu przez wiele miesięcy.